wtorek, 27 grudnia 2011

61. CZEKANIE NA SYNA




CZEKANIE NA SYNA

Matce boleśnie drży nie tylko i serce, i oko.
Dłoń też rozedrgana inaczej niż zwykle.
Przyglądasz się przez okno znajomym widokom,
A oczy ledwie widzą, załzawione, smutne.

Szukasz gdzieś na parkingu znajomego cienia.
Odbicia świateł w tafli sklepowego okna.
Przyjechał? Będzie? Nie do odgadnienia.
Tak często musisz być teraz samotna...

Obiecał! Och, jak wyraźnie masz to w swej pamięci!
Obiecał, wręcz przysiągł, do wieczora wrócić!
Ile godzin minęło? Każda myśl już smęci.
Nie daj Boże wypadku! To wyjątkowo smuci...

Ty od okna do okna całe popołudnie prawie
Ileż to godzin straconych, jałowych...
A twój syn jedzie, czy auto naprawia?
Może nie pamięta godzin obiecanych...

© el.żukrowska 27.grudnia 2011.
© Fot. Włodzimierz Stąsiek

1 komentarz:

  1. Czasem mam wrażenie,że nasze życie upływa głównie na czekaniu- czekamy na coś lub na kogoś.Ale ja już się oduczyłam czekania na wiele rzeczy.Doszłam do wniosku,że szkoda nerwów.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń