wtorek, 20 grudnia 2011

54. W RESTAURACJI


W RESTAURACJI

Jeszcze cię nie dotykam ni słowem, ni ręką,
tylko oczami swymi nieustannie wabię...
Widząc, jak zamykasz za bramami powiek
spojrzenie nie zalotne, lecz już prawie - prawie...

Nie zaczepiam, nawet bez uśmiechu patrzę
obojętnym wzrokiem w twarz twego partnera,
a potem szybko zwracam wzrok na ciebie.
I już mi nie uciekniesz, już ciebie rozbieram!

Gwałtownie rękę do włosów podnosisz,
nieznanym gestem poprawiasz fryzurę.
Jeszcze... rozbieraj... słyszę jak mnie prosisz
I następne tasiemki szybko rozwiązuję...

To co widzę - moja tajemnica droga!
Szalona wyobraźnia krzyczy mi o wszystkim!
Krągłości, różowości i pieszczota twoja...
Ale ty ... wychodzisz – ja zostaję z niczym.

e.żukrowska

1 komentarz:

  1. Ach, nie było mnie tu dawno, ciągle w biegu, a tu trzeba się choć trochę zatrzymać, cieszę się , że dziś rano zajrzałam do Ciebie, to taki moment uspokojenia przed tym pędem przedświątecznym, pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń