sobota, 18 lipca 2020
PORANKI NA WSI
Poranki na wsi
Poranki na wsi niezmiennie tchną cudem:
wstaje słońce, mgły gdzieś się rozwiewają,
kraczące wrony są jak ukrop wrzące,
a jaskółki z rozpędem pod dachy wpadają.
Zapomniana studnia z żurawiem wysokim,
dziś tylko ozdobą na nowym podwórku,
tak jak stare sprzęty wiszące dla oka,
przypominają o dawnym trudzie i frasunku.
Wróbli mało, a lecą kurom do korytka,
szukają tam kąsków nim zboże kłosem im wymości,
szary brytan swobodny, czasami gdzieś znika,
ale wraca zaledwie, gdy poczuje gości.
Obszczeka radośnie lub zębami kłapnie,
a czasem się zdarzy, że sfrunie kapelusz!
Na szczęście głos gospodarza zadziała skutecznie
i pies wolną drogę dla gości zostawia.
Jedynie listonosz odważnie wysiada,
jego małe autko znane w okolicy.
Nawet pies się łasi, nigdy nie ujada,
tak wita przyjaciela - podskoków nie zliczysz.
A noc nietoperzom bezszelestnym sprzyja
i tylko stara sowa na wiązie zahuczy,
już następna myszka swe życia straciła,
choć próbowała chować się i kluczyć...
I znów wstaje słońce, by rozproszyć mroki,
kwiaty podnoszą do niego swe główki,
łąka w rosie, w promieniach, pełna jest uroku,
świat się odmienia, każdy jego punkcik.
© Elżbieta Żukrowska 13.07.2020 r.
fot. własne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz