sobota, 19 kwietnia 2014

381//14. * * * (Tęskniąc za twoim... )



  *  *  *

Tęskniąc za twoim słowem, pytam bezgłośnie
— dlaczego nigdy nie pisałeś wierszy dla mnie?
Miłosnych. Ale przecież wiem — nigdy nie
byłam twoją muzą. Nawet najmniejszą, całkiem
niedużą...I nigdy nie będę. A ty nie napiszesz
tego najważniejszego wiersza dla mnie. Co
najwyżej wyjdę tu na zrzędę...
Nigdy nie będę.

Wykrzykiwałam jakieś słowa... Może do ciebie
— całkiem zbędne! Jak ten groch z przysłowia...
Nic nie znaczące. Na każde, dobre i złe,  trzeba
sobie zasłużyć. Niepotrzebnie się troskam.
Niepotrzebnie oddechem fale chcę wzburzyć!
Cóż może znaczyć kołysanie wierzby na wietrze?
Sam powiedz — takie nic. Powietrze.
Takie całkiem nic.

Rozmowy telefoniczne? Chyba nie miałeś czasu.
 A przede wszystkim chęci... Światy dwa, zbyt
odległe, rozdzielone przestrzenią bardziej niż
murem. Nie mogłeś zapisać, ani narysować
z pamięci, ulotnych wyobrażeń, nadziei, zaledwie
zalążka myśli... i pragnień. Szczególnie pragnień.
Nigdy nie były ważne. Dla ciebie. Może i dla mnie
— już nie wiem. Gdzieś się pogubiłam. Coś
przekręciłam... Właśnie... postawiłam na głowie...
Bezsensowne pragnienia....

Pośród tych wierszy i słów, rozmów,
które się nie odbyły — nie było też spotkań.
Nawet nie powstał obraz, ten wspólnie
malowany — ty pędzlem, a ja słowem.
W fiolecie unurzany przedświt, różowe zorze
w chwilę potem podniosły łuny. Krzyk mew
nad wodą... Wiatr chłodem w nas — każde
oddzielnie. Ze mnie chciał wydrzeć uczucia...
Po co? Zabrakło pieśni na dwa serca. I innych
symboli. Kiedyś nawet pytałam, czy cię Polska
boli... Bolała. Tylko ten świt... Patrz — czy
u ciebie też dnieje? A już myślałam, że mnie
dzień ocali. Cały świat wymyślony. Fiolety,
 róże, poranne, gęste mgły...
Już nie mój świt.

           ~   ~   ~

Nie chcę tak zwyczajnie rozkruszać uschłych,
róż, pisać wierszy o cudzej miłości, o odległych ,
nieznanych mi światach, o przyczynach
i skutkach niedoszłego działania. Te wiersze
już dawno się wszystkim znudziły... A ty?
Jakbyś — wiedząc, że bez kocham — przysyłał
tulipany! Życzenia składałeś z okazji
nieistniejących świąt. Unosiłeś osłabłą
powiekę, by jeszcze raz przeczytać mój
byle jaki wiersz i zżymałeś się, bo słowa
znów były nieodpowiednie... Perfekcjonisto
nie mój... doskonały...
Zbyt doskonały jak dla mnie.

© Elżbieta Żukrowska 18.04.2014.
Olga Boznańska - Dziewczyna z tulipanami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz