środa, 27 listopada 2019

ONA




Ona

Zobaczył ją rankiem, zobaczył wieczorem.
W południe kroiła grubo chleb do zupy.
Była przy tym bliska i... daleka zgoła.
Tajemnica tajemnic... Da radę ją skruszyć?

Posłała mu uśmiech z zachętą - smacznego,
podniósł łyżką jadło pachnące z talerza,
ale patrzył za nią, za kobietą z marzeń,
bo się pojawiła. Cóż robić? Czy czekać zamierzał?

Jadł z namysłem, nieśpiesznie, chociaż smaczne było.
Jak najdłużej chciał śledzić gospodyni ruchy.
Krzątała po kuchni ni chwili nie siedząc,
coś trzeba było przenieść, bezpiecznie za uchwyt.

Nie patrzyła na niego, robiąc co zadane.
Nakładała i innym, podawała dzbanek,
ziemniaki, sporą pieczeń i buraczki z chrzanem,
przy tym danie sosem obficie polane.

Nie czyniła wyróżnień podając talerze.
Jedzcie - zachęcała już dzwoniąc szklankami.
Tamci pogadywali o pracy najszerzej,
on falę włosów śledził, płynącą plecami...

Zauroczony bardzo, spowalniał jedzenie,
ważniejsze było patrzeć niż brać na widelec.
Posłał jej uśmiech, który mówił aż za wiele.
Czy zrozumie, odczyta ten ledwie rzęs szelest?

A jednak...! Serce mu zadrżało, gdy odchodził od stołu
- ona oparła rękę na jego ramieniu!
Koniuszkami palców znaki mu dawała
- wiem i rozumiem, razem jesteśmy w tym brzmieniu.

Wieczorem siedziała na ławce pod domem,
żaby dawały znowu swój szalony koncert.
On usiadł obok, lekko otarł się ramieniem.
Uśmiechnęła się w ciszy jak wszystkowiedząca.

Wtedy wyjął organki i zagrał solówkę,
melodię, która związać miała dwojgu serca.
Spojrzała i westchnęła, z lekka się rumieniąc,
a on pozwalał tonąć w uczuciach bez końca!

© Elżbieta Żukrowska 27.11.2019.r.
fot. z internetu

2 komentarze: