czwartek, 7 listopada 2019

ELEGIA NA ŚMIERĆ ŁABĘDZIA




Elegia na śmierć łabędzia

Granatowe morze, jasne bryzgi piany,
ochrypły krzyk mewy na zimnym błękicie,
to niebo o lepsze dziś walczy z chmurami,
zmusza je do ustępstw, bo chce być odkryte.

Konający łabędź słania się wpół żywy,
już oko zamglone i sił wcale nie ma,
wtulić by się jeszcze w spokojny brzeg siwy
- życie zeń uchodzi, znieruchomiał, kona...

A morze mu szumi ostatnią pieśń tkliwą,
żarliwe wspomnienie swobodnych przestrzeni.
Zaś inne łabędzie ku bieli się chylą,
zranione tą śmiercią, zamknięte w milczeniu.

Przestał być fregatą - śnieżną, piękną, dumną.
Płynie w inne światy poszumem żegnany.
Czy tam wody dadzą spokój białym piórom,
czy znajdzie swobodę przestrzeni zuchwałych?

A na brzegu stadko braci posmutniało,
z bezsensowną śmiercią nie mogąc się zgodzić
i tylko wymownym milczeniem  żegnało.
Na niebiańskich wodach już nie zazna grozy.

© Elżbieta Żukrowska
Choszczno, 6 listopada 2019 r. - ostateczna redakcja 12.11.2019 r.
fot. Pixabay

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz