wiersz 3.
Ekfraza do zamieszczonego obrazu strofą Słowackiego.
Przed zmierzchem
Woda się mieni fioletem, turkusem,
a po niej biegną słoneczne refleksy.
Słońce zachodzi i spokój wymusza
- tak bez kompleksów.
Lecz dla umysłu wreszcie jest wytchnienie
- spokojne tchnienie.
A na pomoście dwaj wędkarze siedzą,
trzciny szeleszczą u brzegów jeziora,
to ryb nie straszy, one dobrze wiedzą,
że żeru pora.
Może na haczyk chętnie się nadzieją
i będzie przełom?
Czy wiosną były tu koncerty żabie?
Czy kusił ludzi głos nawodnych ptaków?
A teraz spokój na wodzie się kładzie
niczym w czas magów.
Już tylko fala pomosty obmywa
i łódką kiwa.
Na drugim brzegu białe domy stoją,
pokryte wszystkie jednakimi dachy,
mocną zielenią drzewa niepokoją,
choć nie chcą straszyć.
Lecz ciemne cienie są już zapowiedzią
czegoś strasznego!
Czy bliskość nocy wabi niepokoje?
Co je wyzwala w samotną godzinę?
Może dlatego lepiej być we dwoje
i mieć rodzinę.
A czy ryb dużo na stół dzisiaj wtargnie
- to mało ważne.
© Elżbieta Żukrowska 20.04.2020 r.
obraz Hanny Moczydłowskiej-Wilińskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz