sobota, 7 grudnia 2019

GWIAZDA BETLEJEMSKA





Gwiazda betlejemska

Znak? Kwiat? Pragnienie nieba?
Co jest dla ciebie ważniejsze, najpierwsze:
czerwień płatków, czy jednak biel Chleba?
A może cichy żłóbek dla Mateńki pieszczot...?

Biel zimowej nocy, która Mocą tryska,
gdy dzwony na pasterkę wołają wierzących.
I idą niemal hurmem, z daleka, ludziska.
Bo noc to nadzwyczajna, a nawet krzepiąca.

Była już Wigilia, trwa migotanie świeczek.
"Wśród nocnej ciszy" - a tak gromko woła.
Gwiazda betlejemska skromnie się kołysze
przy żłóbku ustawionym opodal kościoła.

W tym znaku jest wszystko - wspomnienie narodzin
i kierowanie krokami Trzech Mędrców.
I kwiat, co ożywczym, czerwonym kolorem
podkreśla radość, która gości w sercu.

Choszczno, 6.12.2019 r.
© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

5 komentarzy:

  1. Pozdrawiam niedzielnie. Zastanawiam się czy Ty tak na bieżąco piszesz czy publikujesz wcześniejsze. Gratuluję weny. Codziennie wiersz a nawet dwa. Ja też czasem coś skrobnę, ale coraz mniej. Znajdziesz mnie na http://wiersze.kobieta.pl/autor/elka-123-36049

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię Kobieto!
      Często wiersze są od razu, prosto spod długopisu, ale to tylko wtedy, gdy termin pilny - np. o św. Mikołaju. Innym pozwalam poleżakować kilka dni, aż do czasu, gdy jestem z nich w miarę zadowolona. Czasem to trwa znacznie dłużej.
      Teraz mam na tapecie wiersz o kichaniu, chorowaniu itp. Zobaczymy, kiedy go "wyzwolę". Czasem bywa, że nigdy. Przy wierszu podaję datę ostatniej modyfikacji wiersza - jako dzień zakończenia pisania (grzebania się przy nim). :)
      Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie. :) ♥

      Usuń
  2. Kichanie chorowanie to inne choroby niż sanatoryjne. Ja napisałam kiedyś po pobycie w sanatorium.
    Sanatoryjne impresje
    Raz boli serce, raz dziuka w głowie
    Łamią ramiona, drętwieją nogi
    Może to zbliża się koniec srogi?

    Aby polepszyć stan swego ciała
    Do sanatorium więc pojechała.

    Podróż pociągiem, stacja gdzieś w kraju
    Wszystko zaczęło się kiedyś w maju.

    Tam do lecznicy prędko dotarła
    Czynić zabiegi, by nie umarła.

    W małym pokoju łóżko jej dano
    Z lekarzem spotkać się miała rano.

    Ten nic nie badał, nawet nie stukał
    Widział po oczach, a to ci sztuka.

    Zapisał w karcie siedem zabiegów
    Tak się rozpoczął jej etap biegów.

    Sale, godziny ciągle sprawdzała
    I w tym kieracie nie była sama.

    Chora od nogi, co z nią gadała
    Chociaż o kulach , lecz też biegała.

    I choć zmęczona czasami była
    W cuda zabiegów ciągle wierzyła.

    Siedząc w brezencie, na twardym tronie
    Ciało kąpała na sucho w ozonie.

    Potem na plecy kładli jej asfalt
    Taka gorąca była to pasta.

    W wannie swe ciało w bąblach pławiła
    Prądy, lasery, aż było miło.

    Tu coś piszczało, gdzie indziej pika
    Zawsze płynęła cicha muzyka.

    I pełny relaks, spokój ogarnia
    Chociaż czasami była męczarnia.

    Bo masażysta tak się zasadził
    Że jej napięcia prędko wygładził.

    Zawsze wieczorem zdrowie wracało
    Tańcom, zabawom było wciąż mało.

    Tak trzy tygodnie minęły jak dni
    że, o sanatorium ona znów śni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to w sanatorium bywa...

      Była na Twoim blogu, ale nie umiem się tam znaleźć. Poczytałam wiersze, których tytuły zamieściłaś z lewej strony. Starość. Pewnych rzeczy już się nie przeskoczy. Inna sprawa, że czasu za wiele to ja nie mam.
      POzdrowionka. :)

      Usuń
  3. To są ostatnie wiersze. Wcześniejsze znajdziesz na stronie http://wiersze.kobieta.pl/autor/elka-123-36049
    Musiałabyś ten adres wpisać lub wkleić na pasku adresu. Tam jest ich 248, od 2008 chyba roku. Miłego dnia. Ela

    OdpowiedzUsuń