poniedziałek, 19 września 2011

Wspomnienie Września 1939 r.

 To porywający utwór o naszych pod Wizną 
na początku II  wojny światowej .


 


=============================================



        Mógłby ktoś napisać, że czas na zwykłe blablanie, babskie gadanie, itp. Ale nikt mi takiego tekstu nie serwuje, a ponieważ dawno temu pisałam tak "od siebie" - no to jestem. Z obolałymi rękoma - znowu KUCHNIA - aż po klawiszach nie chcą chodzić... Dobrze, że nowej robótki drutowej nie zaczynałam:) 
      Z wola rodzi się następne opowiadanie - z wolna, bardzo z wolna, za wolno... Materia jakoś dziwnie oporna. A może za wysoko sobie podniosłam poprzeczkę "Nineczką" i teraz już nic mi się nie podoba...
      Pogadałabym sobie z kimś od serca.

7323

6 komentarzy:

  1. Elu,grzecznie i pokornie czekam aż znów coś napiszesz, ale doskonale rozumiem, że do wszystkiego potrzeba natchnienia. Mnie go potrzeba nie tylko do robienia nowych robótek, nawet do prac domowych muszę mieć natchnienie. Poza tym, gdy jesteśmy zmęczone domowymi rozrywkami, to natchnienie wcale nie chce do nas przyjść.Dobrze wie (owo natchnienie), że gdy nas wszystko boli to nie zareagujemy jak należy i coś sknocimy.A co stoi na przeszkodzie pogadania "od serca"??? Są maile, telefony,skype, więc czego brak???
    Miłego, odsapnij trochę,;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli Ci to pomoże to i ja troszkę pobiadolę. Właśnie wykonano mi wymianę drzwi z ościeżnicą.Więc nie silę się na opis bałaganu po czymś takim.Jutro zapewne nie grozi mi nuda.Mam ten komfort albo dyskomfort że robię co chcę i kiedy chcę.Myślę że powinnaś trochę wyluzować i nie wymagać od siebie za wiele.Wena nie może być na zawołanie. Zwłaszcza przy pisaniu.A z tą poprzeczką to tez może trochę racji.Opuścisz troszkę i będzie dobrze:))))
    Pozdrawiam serdecznie i zbieram siły na jutro:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anabell
    Te domowe rozrywki! Za dużo ich ostatnio. I myślenia o nich też za dużo. A u mnie dopiero początek przetworów. Na jutro mąż zapowiada winogron na soki... A mnie śię wcale tego nie chce! Siedziałabym przd komputerem... Materia oporna, bo wątek jest pleciony jak warkocz, z trzech pasm, a trzecie pasmo (rozmowy telefoniczne) nie wychodzą mi. Musiałabym z kimś do spółki pisać... Reszta jest dobra, już na więcej niż trzy odcinki, ale nie bedę pokazywać, zanim nie skończę, bo to i owo zmieniam...
    Ponadto usiłuję męża nauczyć, że jak piszę - to jakby mnie nie było. Też opornie idzie. Jemu.

    Nie mogę gadać o tym, co piszę, bo dla Was żadnej niespodzianki.
    Uściski przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jutuś
    A pewnie, że lżej, jak się razem biadoli!U mnie ten ból z drzwiami wejściowymi i 2.w środku był trzy lata temu, więc go dobrze znam.
    Nie zawsze mogę robić co chcę i kiedy chcę. Takie gary bigosu i pierogów naszykowałam, już wszystko zniknęło! Dziś wiadro twardych jak kamienie gruszek włożyłam do gara. Ręce bolą od noża. A jutro te winogrona. Może raczej po jutrze. No i kiedy ja mam pisać??? W sobotę i niedzielę młody okupował komputer. W głowie mam aż gęsto od słów, a nie mam kiedy wyrzucić ich z siebie. I tylko te rozmowy telefoniczne - jakaś lipa. Zastanawiam się czy z tego nie zrezygnować, albo bardzo, bardzo okroić.
    Po za tym, nie wiem, czy nie puścić tego jako całość... Może jak wydrukuję, to się bardziej mi poukłada...
    Uściski łączę i ...już mnie nie ma, bo młody chce spać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też chwilowo natchnienie się nie trzyma.
    Ale cóż, za nas nikt nie ugotuje, nie posprząta, nie zarobi :))
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  6. Iw
    To właśnie jest okropne, że muszę myśleć o tych domowych historiach, a mnie z nimi wcale nie pod rękę...
    Zdałam się dziś na męża w pewnym drobiazgu i... mam obiad opóźniony o półtora godziny - owszem, przestawił gar, ale już ognia to pod nim nie podpalił!
    Idę się zastrzelić!!!!!
    Dlatego, że tutaj sponiewierałam męża...(
    Ale nie cofam żadnego słowa. Niech ma!
    )))))))))

    OdpowiedzUsuń