Pociąg walentynkowy (2)
On:
Frutti di mare! Szampan różowy!
I niech mi nikt tu nie urwie głowy!
Już płoną świece, kelner we fraku,
a dla nas mnóstwo morskich robaków...
Szampan się pieni, wagon kołysze...
Poproszę flaczki, gorącą kiszkę,
mogą być zrazy z tej wołowiny.
Wszystko do smaku mojej dziewczyny.
Ona:
Później zatańczę upojne tango
- powiedział do mnie zjadając mango.
Uniosłam tylko na to brwi, czoło,
jeśli dotrzyma - będzie wesoło!
Bo mistrzem tańca mój luby nie był.
Raczej kołysał się w rytm od biedy.
Ale na szczęście nóg mi nie deptał,
nawet gdy tonął w namiętnych szeptach.
On:
nareszcie spokój dla mej wybranki!
Tu, w tym wagonie, zwanym sypialnym,
ułożę skarbka na łóżku... marnym.
Sam też się wtulę szybko w podusię,
regenerować się jakoś muszę.
Nie będzie seksu, ani gry wstępnej.
A zapanować muszę nad tętnem.
© Elżbieta Żukrowska 14.02.2019 r.
fot. Pixabay
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz