.... Na śmierć Prezydenta
Śmierć.
Otulona szarymi mgłami
kroczy dumnie środkiem ulicy.
I wyciąga rękę. I plami.
I bezgłośnie do kogoś krzyczy.
A ten Ktoś pada jak żniwne kłosy...
I zasłona już na Nim biała,
chociaż szron nie wybarwił Mu włosów,
nawet świeca w połowie jest cała...
Jednak płomień już zgasł. Ścichło serce.
Krew nie tętni. Śmiertelne jest łoże.
Odszedł już.
Buntu w nas coraz więcej.
Kto dał prawo ugodzić Go nożem?
© Elżbieta Żukrowska 14.01.2019.
fot. z internetu
Od dwóch dni łzy leją się same i tyle we mnie złości na to co się stało,że aż się boję.
OdpowiedzUsuńPS:piękny wiersz:)pozwól ,że go udostępnię:))
UsuńBardzo dziękuję. Tak, oczywiście, bardzo proszę.
UsuńW wielu osobach jest i złość, i żal, i rozpacz... Boli.
Boli taka postawa jednostek i histeryczna postawa tłumu.
Zaginął zdrowy rozsądek.
Niestety, masz absolutną rację.Wiersz udostępniłam na swoim fb i bardzo się podobał.Wolę tak uczcić odejście niż wylewaniem złości.Dziękuję:)
Usuń