coś zaniedbałam może sprzedałam
w biały papier zwinęłam śmiech dziecka
a niepewność już przy mnie stanęła
byłam pewna że teraz zdradziecka
jęcząc z zimna z dręczącej przesady
garście piasku na wiatr leć z podmuchem
uderz w plecy gdy już nie da rady
zaćmić oczu lub walić obuchem
coś sprzedałam niedrogo za bezcen
aby życie roztkliwić nad sobą
teraz tylko daremny ciąg westchnień
i szuranie w świat noga za nogą
gdzie kielichy gdzie mowa brzęcząca
gdzie urodzaj na dowcip i śmiechy
pozostała ta maska milcząca
i już nic nawet miłość nie cieszy
© Elżbieta Żukrowska 22.02.2018
fot.Kornelia Żukrowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz