***
Był wiersz. Ten ostatni. Co śpiewał pół nocy.
I wiatr. I deszcz. Taki akompaniament.
Ktoś czekał na świt. A gniew, nie zamroczył,
przepalił na wylot i wiersz, i atrament.
A później już nic. Ten deszcz przestał padać.
I tylko pies głośno wył jak z nadzieją ostatnią.
A księżyc się dziwił, lecz nie śmiał zagadać,
bo jutrzenka już biegła wnosząc i radość, i światło.
© Elżbieta Żukrowska 27.02.2020
fot. Andrzej Kosiba
Kocham góry. Przeszłam wszystkie szlaki w polskich i część w słowackich. Nie byłam tylko na Rysach i Orlej Perci. Wierszem wzbudziłaś wspomnienia i ochotę na jeszcze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. I cieszę się, że wiersz obudził uśpione wspomnienia. To miłe. :)
Usuń